06.11.2009 Bydgoszcz: 3,5 tys. zł czynszu

Źródło: http://wiadomosci.gazeta.pl/

Najpierw stracił swój dom, teraz dach nad głową. Czesław Bajan, którego kamienicę zlicytowano za jedną trzecią wartości, będzie musiał się jeszcze wyprowadzić z mieszkania. Nowy właściciel zażądał od niego 3,5 tys. czynszu – Takie jest moje prawo – mówi „Gazecie”

Kamienica, która należała do 62-letniego emeryta, stoi na końcu ulicy Krakowskiej blisko dworca PKS. Wchodzimy na drugie piętro. Państwo Bajan pakują do worów resztę swoich rzeczy, na środku podłogi leży odkurzacz. – Tylko proszę się nie potknąć – upominają. Właśnie wynoszą się ze swego mieszkania. – Żal się rozstawać. Tyle włożyliśmy pieniędzy i serca w urządzenie tego domu – wzdycha pani domu.

Ich dramat rozpoczął się w styczniu. Kamienicę Bajana zlicytowano, bo popadł w długi po upadłości firmy. Sprawą zajął się komornik, który był już w przeszłości oskarżony o przekroczenie uprawnień. Powołał rzeczoznawcę, który zmierzył przed licytacją dom. – Wpisał 110 m kw., czyli zaledwie jedną trzecią rzeczywistych rozmiarów domu – wylicza 62-latek – Wiem, bo zleciłem własną ekspertyzę, która mówi jasno, że w poprzedniej magicznie zniknęła cała jedna kondygnacja. Odwołałem się do sądu – opowiada. Kamienica została zlicytowana przed orzeczeniem. Sprzedano ją za zaledwie 350 tys. zł. Ostatecznie sąd uznał, że wszystko było zgodne z prawem. – Nawet nie zrobiono niezależnych pomiarów, by sprawdzić, jak jest naprawdę. Oparto się jedynie na wyliczeniach rzeczoznawcy powołanego przez komornika – mówi emeryt.

Nowy właściciel poinformował go, że niedługo odetnie gaz. Po naszej interwencji udało się tego uniknąć. – Teraz zażądał ode mnie 3,5 tys. zł czynszu. Wyliczył taką kwotę, bo dom jakimś cudem znów ma 350 m kw. To jest dla mnie nieosiągalna suma, bo zarabiam jedynie niecałe dwa tysiące. I z czego ja mam to opłacić? Ja nie żądam, by się nade mną litował. Przecież moglibyśmy dojść do porozumienia w kwestii pieniędzy.

Sprawą wyceny czynszu zajął się sąd. I przyznał nowemu właścicielowi żądaną kwotę. Dodatkowo Bajan musiał opłacić koszta związane z rozprawą – ponad 700 zł. 62-latek, by móc się utrzymać, musiał znaleźć dla siebie pracę. Emerytury nadal nie dostaje. Zabrano ją na poczet spłaty długów.

Skąd tak wysoki czynsz? – pytamy nowego właściciela (nie pozwala na podanie swego nazwiska).

– Nie muszę się z tego tłumaczyć. Miałem prawo ustalić tę sumę i z tego skorzystałem – odpowiada.

A czy nie chodzi o to, by pozbyć się Bajana z budynku? Wcześniej zapowiedział pan, że odetnie gaz…

– Czy gaz odciąłem? Nie. Takie jest moje prawo jako właściciela, by za sprawą eksmisji pozbywać się lokatorów, którzy nie płacą, a pan Bajan tak właśnie robi.

– Ale go na to nie stać. 3,5 tysiąca to dla niego nieosiągalna kwota.

– Nie przedstawił mi innej propozycji ugody, więc zgodnie z prawem mogę go stamtąd usunąć. Pan Bajan chce mieszkać tam na mój koszt – kończy rozmowę.

Pełnomocniczka właściciela, Katarzyna Gęsikowska-Pałuka, dodaje: – Mój klient zgodnie z literą prawa może ustalić wysokość czynszu. W tym przypadku wynosi on 3,5 tys. zł. To, że kogoś nie stać na opłacanie takiej sumy, nie jest żadnym argumentem. Prawo polskie nie zna argumentu „bo mnie nie stać, więc nie płacę”, jest za to odpowiedzialność za niezapłacone należności.

Sprawą Czesława Bajana zainteresowaliśmy rzecznika praw obywatelskich. – Dokładnie zapoznamy się z faktami i zobaczymy, jak uda nam się pomóc. Ta historia nie może tak się zakończyć – zapowiada Marta Kukowska z biura RPO.

Komentuje Sandra Federowicz:

Historią Czesława Bajana zajmuję się od początku. Wiem jedno: ona nie może się tak smutno skończyć. Niby wszystko jest zgodne z prawem – właściciel ma prawo sam naliczać sobie czynsz według własnego widzimisię. Zgadzam się z tym, że jeśli ktoś nie płaci czynszu, trzeba go wyeksmitować. Jednak wyrok nakazujący eksmisję jeszcze nie zapadł, a nowy właściciel posuwa się do bezdusznych zagrywek, by i bez niego pozbyć się natręta przeszkadzającego w sprzedaży kamienicy. Przecież to było jasne, że Bajan nie będzie w stanie zapłacić 3,5 tys. zł, bo i skąd miałby je mieć. Pójście do sądu po ustalenie wysokości czynszu to też cios poniżej pasa. Z góry można było założyć, że Bajan przegra i będzie musiał jeszcze płacić za swoją porażkę. Czesław Bajan już nigdy nie uwierzy w sprawiedliwość. Trzymam tylko kciuki, by mógł on stanąć na nogi i znaleźć swoje nowe miejsce na ziemi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *