Autor: Michał Wybieralski
Źródło: http://poznan.gazeta.pl
Urzędnicy forsują dwa nieludzkie projekty, które uderzą w najsłabszych poznaniaków. Czeka nas getto biedy i patologii oraz dziesiątki bezdomnych koczujących na ulicach. Władze Poznania planują w wakacje wyeksmitować z lokali komunalnych 303 rodziny, czyli ok. 650 osób. Na bruk. Bo trudno nazwać jakimkolwiek zabezpieczeniem miesięczny pobyt w hotelach robotniczych czy bursach, które miasto oferuje tym ludziom. Jednocześnie w najbliższych miesiącach Zarząd Komunalnych Zasobów Lokalowych chce postawić kontenery socjalne przy ul. Średzkiej dla 10 „trudnych lokatorów”, którzy nie płacą czynszu i przeszkadzają sąsiadom.
Oba te projekty łączy nieprzemyślane podejście do rozwiązywania problemów społecznych. Zamiast wyciągnąć rękę do tych osób, objąć je programem pomocy socjalnej, spróbować resocjalizacji czy oddłużenia przez pracę na rzecz miasta, urzędnicy wolą ukarać – czy to pozbawieniem domu, czy zsyłką do kontenera nie nadającego się do mieszkania.
Zaraz rozlegną się głosy: „Dobrze tak penerom jednym, darmozjadom, alkoholikom i nierobom!”. Takie komentarze słyszałem nawet w kuluarach podczas sesji rady miasta. Tyle że rządzący Poznaniem tak naprawdę nie wiedzą, czy karzą zdegenerowane osoby, które odmawiają przyjęcia pomocy, czy też biednych, niewydolnych ekonomicznie, chorych, starców, samotne matki z dziećmi, ofiary gospodarczych kryzysów.
Szef ZKZL Jarosław Pucek zapewnia, że jak okaże się, że eksmitowana ma być samotna matka z dziećmi, to komornik odstąpi od takiej czynności. A co z osobami starszymi? Schorowanymi? Czy również uda im się uniknąć eksmisji? Co zrobią eksmitowani, których pod swój dach nie przyjmie rodzina, znajomi, których nie będzie stać na wynajem mieszkania? Mogą pójść do miejskich schronisk, ale miejsc jest tam mniej niż osób, które mają być eksmitowane. Kolejnych nie będzie, bo urzędnicy twierdzą, że Poznania na to nie stać.
Co wiadomo o niepłacących czynszu osobach, które mają trafić do kontenerów? Dziennikarka „Gazety” odwiedziła kilku z nich, m.in. mężczyznę, którego uciążliwość wobec innych sąsiadów polega na tym, że otwiera wszystkie okna na klatce schodowej, nawet zimą. Może – zamiast zesłania do kontenera – potrzebuje po prostu leczenia?
Zarówno dla osób, które mają być eksmitowane, jak i lokatorów kontenerów urzędnicy nie przygotowali żadnego programu pomocy społecznej. A przecież wspólną z ekspertami pracę nad takim programem zapowiedział wiceprezydent Jerzy Stępień podczas debaty w „Gazecie”. Teraz urzędnicy już nawet nie obiecują programu socjalnego dla eksmitowanych, bo przecież Poznań szuka oszczędności.
To przerażające, że miasto, które stać na monumentalny stadion wysysający kolejne miliony z budżetu, nie ma pieniędzy na pomoc najsłabszym mieszkańcom.
Waszyngton policzył, że z perspektywy administracji tańsze jest danie bezdomnych mieszkań o niskim standardzie, rozproszonych po peryferyjnych dzielnicach miasta, niż pozostawienie ich na ulicy. Bo wtedy częściej chorują, wzywają pogotowie, trzeba ich leczyć, a opieka zdrowotna w Ameryce jest koszmarnie droga.
Czy Poznaniowi naprawdę opłaca się wyrzucać ludzi na ulice lub do kontenerów? Tego nikt z urzędników nie przeanalizował.
Rządzący miastem, urzędnicy i radni mają jeszcze szansę na opamiętanie się i wycofanie z budowy kontenerów oraz masowych eksmisji. Na przeanalizowanie skutków tych decyzji, opracowanie programów pomocy społecznej (które zapowiadali!), podjęcie rozsądnych kroków. Jeśli tego nie zrobią, najprawdopodobniej w kontenerach przy ul. Średzkiej powstanie getto biedy i wykluczenia, jego mieszkańcy popadną w jeszcze większą patologię, która będzie promieniować na okolicę.
Co stanie się z masowo eksmitowanymi? Część z nich pewnie przyjdzie po schronienie do i tak przepełnionych jesienią i zimą noclegowni, gdzie będą żyć w warunkach urągających godności. Inni będą tułać się po dworcach, bramach, klatkach schodowych. Ktoś pewnie zamarznie.
Poznań tworzy sobie jeszcze większe problemy społeczne niż ma dziś. Aż boję się myśleć, jak będzie chciał je później rozwiązać.