17.09.2009 Kraków: 84-letnią staruszkę eksmitują do rudery

Źródło: Katarzyna Janiszewska http://krakow.naszemiasto.pl/

Marii Kozieł nie było już stać na wysoki czynsz. Musi opuścić lokal zajmowany od ćwierć wieku.

 Kraków zalewa fala eksmisji z prywatnych kamienic. Tym razem widmo utraty domu zawisło nad 84-letnią Marią Kozieł. Starsza pani przez 25 lat mieszkała przy ul. Zamenhofa, gdzie dostała przydział od miasta. Kiedy pojawił się prywatny właściciel, zaczął podnosić jej czynsz. W końcu za 37-metrowe mieszkanko zażyczył sobie 900 zł. To przerosło możliwości finansowe pani Marii, która utrzymuje się ze skromnej emerytury.

– Dużo płacę za światło, gaz, telefon. Do tego dochodzą leki, które muszę zażywać – wylicza staruszka. – Teraz jeszcze 250 zł ściąga ode mnie komornik, gdyż właściciel wyliczył mi 20 tys. zł za bezumowne korzystanie z lokalu – załamuje ręce.

Pani Maria wie, że będzie musiała opuścić mieszkanie. Właściciel pozbył się już wszystkich lokatorów. Wystarczyłoby jej małe mieszkanko, nawet na obrzeżach Krakowa. Gmina odmówiła jednak pomocy. Pani Maria jest bowiem współwłaścicielką domu we wsi Strzelce Małe, w powiecie Brzeskim. W opinii urzędu ma zaspokojone potrzeby mieszkaniowe.

W rzeczywistości ten „dom”, to mała wiejska chatka, składająca się z kuchni i pokoju. Nie ma tam łazienki, ubikacji, ani nawet wychodka. Pompa z wodą stoi przed domem, ale jest zepsuta.- Ściany są popękane, piece popsute, wszędzie jest wilgoć – opowiada staruszka. – Dom stoi w dole i podmaka. W zimie, jak zasypie go śnieg, nie da się wyjść. Nie nadaje się do zamieszkania w takim stanie, a ja nie poradzę sobie z remontem.

Graniwid Sikorski, prezes Forum w Obronie Godności i Jedności Lokatorów i Bezdomnych zapowiada, że nie zostawi tak tej sprawy. Chce zorganizować pikietę w dniu eksmisji. – Właściciele nie mogą dać 3-letniego wypowiedzenia osobie po 80. roku życia – zauważa. – Znaleźli więc fortel: podwyższają czynsze tak, że lokatorzy nie są w stanie ich zapłacić.

Eksmisję ma przeprowadzić komornik Marcin Kaźmierczyk. Nie widzi nic złego w przeprowadzce staruszki na wieś . – Ma tam typowy, wiejski domek, gdzie po wodę idzie się do studni, a za potrzebą wychodzi się na zewnątrz – opisuje. – Pani może zadbać o polepszenie standardu domu. Ma dzieci, które mogą jej pomóc – zauważa.

Sprawa nie jest przesądzona. Toczą się rokowania między wierzycielem a dłużnikiem.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *