29.08.2009 Warszawa: Nie chcą kolonii karnej w pięknej dzielnicy

Wojciech Karpieszuk Gazeta Wyborcza http://miasta.gazeta.pl/warszawa

Nie będzie kolonii karnej na Żoliborzu. Radnemu, który lobbował za postawieniem kilku baraków dla „wyrachowanych” dłużników, dostało się od faszystów.

O barakach dla lokatorów, którzy nie płacą czynszu i demolują mieszkania komunalne, napisaliśmy w lutym. Plan zbudowania koloni karnej na Żoliborzu, fachowo nazwaną „mieszkaniowym zespołem kontenerowym”, lansował radny dzielnicy Grzegorz Hlebowicz (PiS). – Ale mi się dostało po artykule. Odzew był ogromny. Sporo anonimów. Kalumnie: że jestem faszysta, żebym sobie pod domem postawił te baraki. Podobno zaprotestowali nawet urzędnicy Kancelarii Prezydenta RP – opowiada radny. – Ale pamiętam jeden list od pani, która opisywała swoje doświadczenia z imprezowymi sąsiadami. Obok niej melina, czynszu nie płacą, a ona nic nie może zrobić. A kolonia karna miała być właśnie takim miejscem dla wyrachowanych dłużników.

Jej projekt stworzył, a później forsował Adam Berthold, emerytowany już naczelnik wydziału zasobów lokalowych na Żoliborzu. – Jedenaście lat starań o postawienie takiej jednostki mieszkaniowej. I nic. Przeciąć wstęgę nowego przedszkola to fajnie, ale postawić baraki, niekoniecznie – twierdzi. – A przecież takich baraków Żoliborz bardzo potrzebuje. Nie stać nas na to, żeby odpuścić sobie i zostawić w spokoju tych, którzy, mało tego, że nie płacą, to jeszcze demolują. A proszę wierzyć, ludzie potrafią z mieszkania komunalnego wynieść wszystko: kuchenkę, umywalkę, a nawet sedes. Konkubina zamknęła się, to konkubent wywala drzwi. Są też tacy lokatorzy, którzy wiedzą, że nic im nie możemy zrobić i z premedytacją nie płacą.

Berthold przekonuje, że baraki miały być przede wszystkim straszakiem. – Tak, żeby zawsze można pokazać dłużnikowi: idź i zobacz, co na ciebie czeka, jak nie zaczniesz szanować mieszkania komunalnego.

Dwa trzyosobowe i cztery dwuosobowe baraki miały stanąć w okolicach Szamockiej i Elbląskiej, tuż przy granicy z Wolą. Obok – kontener sanitarny, kuchenny i dozorcówka. Koszt 250-300 tys. – Miejsce w sam raz. Koniec świata. Nie ma domów. Sąsiedztwo nikomu by nie przeszkadzało – uzasadnia emerytowany naczelnik. I podkreśla: – To nie miało być żadne getto, bo zaplanowaliśmy niewiele miejsc. Część i taka miała stać pusta, jako straszak właśnie. Bez eksmisji do baraków osób starszych i rodzin z dziećmi.

Dr Marek Majchrzak ze Szkoły Głównej Handlowej, specjalista od zarządzania nieruchomościami doradzający samorządom, tak oceniał w lutowej „Gazecie” ten pomysł: – Każde miasto powinno mieć taki straszak dla lokatorów, którzy nie płacą czynszu. Jeżeli kontenery nie zajmą dużo miejsca, nie ma mowy o getcie.

Za byli radni (koalicja i opozycyja) i władze Żoliborza. Kolonia jednak nie powstanie.

– Nie znaleźliśmy miejsca. Elbląska się nie nadaje, bo te tereny nie są przeznaczone pod budownictwo – tłumaczy Witold Sielewicz, wiceburmistrz dzielnicy. – Teoretycznie można by spróbować zlokalizować to przy trasie Armii Krajowej. Ale vis-a-vis są wille. Jak powiedzieć tym ludziom, że wstawimy tam baraki? – pyta. I potwierdza, że były protesty, nawet z Kancelarii Prezydenta RP. – Że siedlisko patologii w pięknej dzielnicy tworzymy.

– Po co tereny pod budownictwo? – dziwi się Berthold. – Przecież to są kontenery. Inwestycja tymczasowa. Nikt nie zakłada, że ludzie będą tam mieszkać na stałe. Jeżeli ktoś nie chce tego zrobić, to jest tysiąc wymówek.

– Tu nie chodzi o brak lokalizacji. Może strach przed podjęciem trudnej decyzji? Może lenistwo? – uważa Hlebowicz. I zapowiada, że nie odpuści. – Daję czas do listopada. A później złożę wniosek o odwołanie zarządu dzielnicy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *