30.09.2009 Warszawa: Odciął wodę i gaz bo chce się pozbyć lokatorów

Źródło: http://www.wyborcza.pl/

Jak pozbyć się niechcianych lokatorów? Zakręcić im gaz, odciąć wodę, zamknąć bramę na noc, a za otwarcie brać 5 zł. Tak zrobił Kris Kozłowski. Właściciel kamienicy przy Kępnej 15. O tym domu pisaliśmy już w „Gazecie”. W 2005 r. odzyskała go rodzina Kozłowskich z USA. Mieszkało w nim wtedy kilka rodzin z kwaterunku. Niektórzy, tak jak państwo Rakowscy, od ponad 40 lat. – Już ze trzy lata mijają, jak nie mamy gazu. Od lutego nie ma wody. W piwnicy jest kranik i tam schodzimy kilka razy dziennie z wiaderkami. Mam 77 lat, mieszkamy z żoną na drugim piętrze i już nie daję rady – opowiada pan Franciszek.

Dziś w kamienicy zostały już tylko dwie rodziny. Czekają na lokale zastępcze od miasta. Z Kępnej mają się wyprowadzić do 29 października. Od dozorczyni dostali już stawki nowych czynszów – od listopada Rakowscy mają płacić za swoje mieszkanie 2 tys. miesięcznie, a państwo Gregorczuk 3,8 tys. – Razem z mężem nawet tyle nie zarabiamy – martwi się pani Marzenna Gregorczuk. Franciszek Rakowski: – Urzędnicy z dzielnicy szukają dla nas mieszkań, ale czy do listopada coś znajdą, nie wiem. Do domu starców przecież nie pójdziemy.

Syn Kozłowskich, który mieszka w Warszawie, powiadomił w lutym lokatorów, że na skutek awarii w ogóle już nie będzie wody w mieszkaniach. – Wezwaliśmy fachowców z wodociągów. Awarię usunięto, ale wody jak nie było, tak nie ma – żali się Marzenna Gregorczuk. – Głupia wierzyłam, że naprawdę chodzi o awarię. Kozłowscy robią nam na złość. A co my jesteśmy winni? Gdybym miała gdzie, już dawno bym się stąd wyprowadziła.

Ostatnio właściciel, który jest teraz w Polsce, zarządził, że będzie zamykać bramę po 23 do 6 rano. Do tej pory każdy z lokatorów miał swój klucz. Teraz ma go tylko Kozłowski. I każe sobie za otwarcie bramy po 23 płacić 5 zł. Kiedy Marzenna Gregorczuk w niedzielę wieczorem nie mogła wyjść z kamienicy, wezwała policję. Funkcjonariusze zabronili Kozłowskiemu zamykać bramę. – Jak zrobi to jeszcze raz, znowu zadzwonię na policję. Moja umowa wygaśnie pod koniec października. Do tego czasu mam prawo tu mieszkać – mówi pani Marzenna.

Lokatorzy twierdzą, że syn Kozłowskich i sam właściciel obrażają ich. – Idę z tymi wiaderkami po schodach i słyszę, jak krzyczą do mnie: „Dziadzie, do nory!” – skarży się pan Franciszek.

Kiedy pani Marzenna prosiła właściciela o usunięcie awarii kanalizacji, w odpowiedzi dostała od niego e-maila: „Problem polega na tym, że w budynku jest za dużo gówna, zarówno ludzkiego, jak i psiego. Jak tylko gówno opuści budynek, wszystkie problemy przestaną istnieć. Bo budynek jest deficytowy, dopóki siedzi w nim gówno”.

Udało się nam zdobyć numer do Renaty Kozłowskiej, żony właściciela. – Wszystko jest na dobrej drodze. Lokatorzy się wyprowadzają – mówi. A co z zamykaniem bramy? – To bicie piany. Nam chodziło o bezpieczeństwo. Lokatorzy na podwórko wpuszczali pijaków – tłumaczy. Nie chce komentować e-maila, którego jej mąż wysłał do pani Gregorczuk.

– Współczuję tym ludziom. Wiemy, przez co przechodzą – mówi Bogumiła Sosińska, naczelniczka wydziału zasobów lokalowych w ratuszu Pragi-Północ. Zapewnia, że urząd szuka dla lokatorów mieszkań, by jak najszybciej wyprowadzić ich z Kępnej 15.

Tymczasem na kamienicy pojawiła się już reklama o lokalach do wynajęcia. – Mieszkania bez wody i gazu wynajmą? Znając życie, jak tylko się wyprowadzimy, żadnej awarii w budynku już nie będzie – kwituje Marzenna Gregorczuk.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *