Źródło: http://www.super-nowa.pl/
Odpowiedź Komitetu Lokatorskiego „Pod Bezpiecznym Dachem” publikujemy tu i tu. Wczoraj rozmawialiśmy z Michałem Murawskim, jednym z liderów ruchu. Z jego wypowiedzi wynika, że lokatorzy nie zamierzają składać broni.
Redakcja: Czy wystraszyli się państwo pisma wiceprezydenta Jędrusińskiego?
Michał Murawski: Tak, przestraszyliśmy się pisma pana Jędrusińskiego, ponieważ nie dość, że grozi nam utrata dachu nad głową, to w obliczu dążenia do prawdy grozi się nam jeszcze procesem i utratą wolności. Poczuliśmy się jak w krajach bloku wschodniego, gdzie zwykłym ludziom zamyka się usta pod groźbą więzienia. Bardziej niż władz miasta obawiamy się jednak sytuacji, jaka ma miejsce wokół spraw dotyczących lokatorów kwaterunkowych. Boimy się, że stracimy dach nad głową, a miasto nie ma nic do zaproponowania obywatelom Bielska-Białej, których swojego czasu skierowało do mieszkań kwaterunkowych. Brak przejrzystości w tych kwestiach bardzo nas niepokoi. Co jakiś czas dowiadujemy się z mediów o kolejnych aferach związanych z nielegalnym przejmowaniem kamienic, i tak jak ma to miejsce między innymi w Warszawie i Krakowie, tak teraz obserwujemy analogiczny scenariusz w Bielsku-Białej.
Red.: Będą następne akcje lokatorów?
MM.: Komitet Lokatorski Pod Bezpiecznym Dachem powstał właśnie dlatego, że łączy nas obawa o utratę własnych domów i troska o nasze rodziny. Utrata dachu nad głową dla nas jest najczarniejszym scenariuszem. To że miasto zamiast dbać o swoich mieszkańców, zakazuje zgromadzenia i straszy procesem, utwierdza nas w przekonaniu, że mieszkańcy naszego miasta nie mają nic do powiedzenia w sprawach bezpośrednio ich dotyczących. To, co się dzieje nie ma nic wspólnego z demokracją, którą ponoć zapewnia nam Konstytucja RP. Miasto nie jest własnością polityków i biznesu, miasto należy do jego obywateli. Mieszkanie jest naszym prawem, a nie towarem, który można sprzedać z lokatorami.