Autor: Kosma Zatorski
Źródło: http://zielonagora.gazeta.pl/
Mieszkańcy Nowej Soli protestowali przeciwko, ich zdaniem, skandalicznym warunkom w mieszkaniach socjalnych. – Nie będziemy rozdawać mieszkań, a jeszcze z większa konsekwencja eksmitować – odpowiada prezydent Wadim Tyszkiewicz.
Piątek w południe na czele demonstracji „socjalnych” w Nowej Soli stanął Piotr Ikonowicz, lider PPS. Wyrywał barierki odgradzające protestantów od drzwi Urzędu Miasta. – Trzy osoby zmarły na gruźlicę ze względu na warunki mieszkaniowe. Prezydent Tyszkiewicz przynosi hańbę temu miastu! – wykrzykiwał Ikonowicz.
– Mieszkam w bloku socjalnym przy ul. Staszica z dwójką niepełnosprawnych dzieci. Byłam 160. na liście oczekujących na inne mieszkanie. Prezydent mnie skreślił, powiedział mi jeszcze w twarz, że mam iść mieszkać pod most – opowiada Agnieszka Wyrzykowska.
– Trzy lata temu moje mieszkanie spłonęło. Jestem niepełnosprawna, a nikt przez ten czas mi go nie może wymalować? Za 12 m kw. każą płacić 125 zł. Muszę się myć w zimnej wodzie – opowiada starsza kobieta.
– Mam 600 zł renty i dwoje dzieci. Żona i córki nie pracują. Chcę spokojnie mieszkać i nie martwić się o życie. Niemcy, Holandia czy Ameryka – tam ludzie mają socjal zapewniony. U nas nie! – krzyczy Zbigniew Sandałowicz.
Protestanci i działacze Inicjatywy Pracowniczej [anarchizujący i lewicujący związek zawodowy – red.] przeszli pod magistrat. – Boisz się? No chodź! – wzywali prezydenta. Grozili pięściami. Z okna prezydent Wadim Tyszkiewicz odpowiadał uśmiechem. Nie zszedł.
Niektórym związkowcom Inicjatywy Pracowniczej udało się wedrzeć do urzędu. Przekazali prezydentowi postulaty na piśmie. Domagają się w nim m.in. przestrzegania praw lokatorskich, wstrzymania eksmisji, przeprowadzenia remontu nowosolskich domów socjalnych i umorzenia części zadłużenia.
– Jestem bardzo zadowolony z dzisiejszej pikiety. Ona uświadamia ogrom problemu. My jednak nie będziemy rozdawać mieszkań, ale z jeszcze większą konsekwencją eksmitować ludzi – odpowiada Tyszkiewicz. Pokazuje statystyki. W nowosolskich budynkach socjalnych mieszkają obecnie 133 rodziny. Czynszu nie płacą 103, czyli blisko 80 proc. W budynku przy ul. Wyspiańskiego żadna z 17 rodzin nie płaci za mieszkanie. Wiele z nich otrzymuje stałe zasiłki z MOPS – 444 zł oraz obiady (130 zł miesięcznie). Niemal każdej rodzinie przysługuje również dodatek mieszkaniowy, który często w 100 proc. pokrywa czynsz.
– Jestem za eksmisją na bruk ludzi, którzy wielokrotnie otrzymali pomoc od państwa. Ludziom trzeba pomagać, ale nie można im wciąż rozdawać pieniędzy. Zaznaczam jednak, że jeżeli ktoś przyjdzie do urzędu i powie, że nie ma z czego żyć, to dostanie zajęcie przy robotach publicznych – mówi Tyszkiewicz. W ubiegłym roku z takiej formy skorzystało 129 osób.
Prezydent przedstawia przykład trzypokoleniowej rodziny, która mieszka w lokalu przy ul. Staszica. 11 osób zajmuje cztery lokale socjalne. Otrzymują dodatek mieszkaniowy w wysokości 454 zł, natomiast muszą opłacić czynsz wynoszący 642 zł. Mimo że w rodzinie jest aż ośmiu dorosłych, płacili jedynie przez dwa miesiące. Przestali w październiku 2009 r.
Oglądamy mieszkania socjalne w Nowej Soli. Przy ul. Staszica ludzie mieszkają w jednopokojowych lokalach, czuć stęchlizną. Jeden z pokoi jest czarny od sadzy. Obok lalkami bawią się małe dzieci. Ludzie opowiadają nam historię o lokatorze, w którego pokoju zalęgły się wszy. Nie chciał jednak nikogo wpuścić do środka. – I tak jest tu lepiej niż w „Piekle” – mówią. Tak określają dom socjalny przy ul. Wyspiańskiego, do którego nikt nie chce trafić. Zlewy na korytarzu, toaleta w piwnicy. Klatki brudne i popisane sprayem.
Jednak w Nowej Soli w ciągu ostatnich siedmiu lat na remonty lokali socjalnych wydano 2,8 mln zł. W Nowej Soli w latach 2003-2010 koszt łącznej pomocy udzielonej mieszkańcom wyniósł blisko 150 mln zł. W tym samym czasie zaległości mieszkańców w opłatach sięgnęły 1,5 mln zł.
– Nie ma nic za darmo. Jak się chce mieszkać, trzeba płacić – mówi kobieta, która obojętnie przechodzi obok manifestacji.