Gdańsk: okupacja biura dyrektora ZNK

Źródło: http://niconasbeznas.pl 

W piątek wizytę w siedzibie Gdańskiego Zakładu Nieruchomości Komunalnych złożyła dziesięcioosobowa grupa aktywistów i aktywistek “NIC O NAS BEZ NAS”. Domagaliśmy się rozmowy z dyrektorem Jackiem Łapińskim i załatwienia sprawy Państwa Siedzińskich z Przymorza, którzy pomimo wyjątkowo ciężkiej sytuacji życiowej byli od ponad 10 lat  uporczywie nękani przez miejskich urzędników i wzywani do spłaty zadłużenia, które dawno już spłacili!

[zdjęcia z akcji]

Siedzińscy popadli w tarapaty finansowe kilkanaście lat temu, gdy ich najmłodsze dziecko zostało w szpitalu zakażone żółtaczką. Koszty leczenia syna i innych członków rodziny (również chorujących, m.in. na padaczkę) przez pewien czas uniemożliwiły im opłacanie czynszu, w wyniku czego narosło niewielkie – kilkutysięczne – zadłużenie. Wnioski o umożenie długu ze względu na trudną sytuację zostały odrzucone, miasto zgodziło się jedynie na spłatę zaległości w ratach, ściąganych przez komornika z kilkusetzłotowych rent. Mimo tak niskich dochodów, Państwo Siedzińscy spłacili całe zadłużenie, ale… konto komornicze nie zostało zamknięte i przez dwa kolejne lata bezprawnie pobierano od nich pieniądze! Egzekucję zakończyła dopiero decyzja sądu, który uznał też, że efektem błędu komornika powstało 8 tysięcy złotych nadpłaty, ale podczas gdy miasto zabierało pieniądze na poczet nieistniejącego długu, Siedzińskim znów zabrakło na bieżące opłaty.

Kwestia nadpłaty to tylko jeden z wielu przypadków niekompetencji, arogancji i nieuczciwości, jaką wykazali się urzędnicy w sprawie Państwa Siedzińskich. Prawdopodobnie popełnione zostały przez nich również przestępstwa, takie jak nielegalne dopisywanie kwot do istniejących kont komorniczych, czy sfałszowanie podpisu głównego najemcy na kilku dokumentach. Ta ciężko doświadczona przez los rodzina, nie dość że nie otrzymała ze strony miasta żadnej pomocy, to jeszcze przez kilkanaście lat musiała walczyć z urzędniczą mafią rzucającą jej kłody pod nogi. Przez ten czas Siedzińscy próbowali wszystkich możliwych sposobów, by załatwić sprawę zadłużenia na ścieżce formalnej: wysyłali setki pism (również do prezydenta Adamowicza), zawierali ugody z GZNK, kilkukrotnie umawiali się na spotkania, jednak za każdym razem błędy oraz zła wola urzędników stawały na drodze do spłaty zadłużenia. Lata stresu związanego z tą sytuacją nie pozostały bez wpływu na ich zdrowie – nasiliły się istniejące choroby i ujawniły nowe, również na tle nerwowym.

Czarę goryczy przelało pismo z groźbą wypowiedzenia umowy najmu w ciągu 30 dni i wpisania do Krajowego Rejestru Dłużników, które wysłano do wszystkich członków rodziny… również do dwójki niepełnosprawnych dzieci, które do tej pory nie figurowały w żadnej dokumentacji związanej z zadłużeniem! Po dekacie systematycznego gnębienia, teraz miasto chce wyrzucić Siedzińskich z mieszkania, które zajmują od 35 lat, domagając się natychmiastowego zapłacenia kwoty 10 tysięcy złotych, która to kwota ma się nijak do obecnego zadłużenia (jest to razem z odstetkami ok. 8 tysięcy). Kiedy próbowali dowiedzieć się skąd bierze się różnica, usłyszeli że “nie mają się interesować, bo to nie ich pieniądze”.

Gdy poznaliśmy historię Państwa Siedzińskich, jako Grupa Inicjatywna “NIC O NAS BEZ NAS” zaoferowaliśmy pomoc w postaci akcji bezpośredniej – okupacji gabinetu dyrektora GZNK do czasu deklaracji spełnienia trzech postulatów:

  • Szczegółowego rozliczenia kwoty podanej w piśmie o wypowiedzeniu umowy najmu.
  • Wszczęcia śledztwa w sprawie nadużyć, do których doszło w trakcie dotychczasowego procesu windykacyjnego.
  • Natychmiastowego wycofania gróźb eksmisji do czasu pełnego wyjaśnienia całej sprawy.

W piątek w samo południe weszliśmy do siedziby GZNK przy ulicy Partyzantów.
Akcja odbiła się szerokim echem w mediach, pisały o niej m.in. Dziennik Bałtycki i Gazeta Wyborcza:
Gdańsk: anarchiści okupowali biuro dyrektora GZNK
Okupacja za czynsz. Anarchiści wspierali gdańska rodzinę

Liczymy, że rozgłos medialny naszej akcji spowoduje, że złożone przez urzędników deklaracje zostaną poparte konkretnymi działaniami w kierunku zamknięcia sprawy zadłużenia lokalu Państwa Siedzińskich. Oczywiście będziemy sprawę monitorować, a w razie potrzeby podejmiemy wszelkie konieczne kroki, łącznie z ponowną okupacją.
Jak widać wystarczyły dwie godziny, by uzyskać to, co przez lata podobno było niemożliwe. To dowód na to, jak wiele można osiągnąć na drodze samoorganizacji i wzajemnej pomocy – liczymy, że będzie to inspiracją dla innych lokatorów mieszkań komunalnych. Razem walczmy o swoje prawa i pamiętajmy – to urzędnicy są dla nas, a nie my dla nich!
Solidarność naszą bronią!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *