23 lipca w Nowej Soli (woj. lubuskie) odbyła się demonstracja lokatorska. Celem akcji było wyrażenie sprzeciwu wobec polityki mieszkaniowej włodarzy miasta. Przypomnijmy: w trzech blokach socjalnych i kontenerowym osiedlu mieszka kilkaset osób. Lokatorzy ci żyją w warunkach uwłaczających godności ludzkiej. W najgorszym stanie znajduje się dom przy ul. Wyspiańskiego. Od trzech lat nie ma tam ogrzewania zimą, ściany są czarne od wilgoci i grzyba, a władze gminy posunęły się nawet do tego, iż wczesną wiosną kazały mieszkańcom, pod rygorem wysokich kar pieniężnych rozmontować prowizoryczne piece, będące w tym budynku jedynym źródłem ciepła. Chłód, wilgoć i wspólne urządzenia sanitarne przyczyniają się do przenoszenia chorób zakaźnych, w związku z czym już dwie osoby zmarły na gruźlicę. W pozostałych domach sytuacja lokatorów jest tylko nieco lepsza. Domy socjalne zamieszkują w większości rodziny wielodzietne.
W związku z powstałymi zaległościami czynszowymi, miasto z większością lokatorów nie podpisało kolejnych umów najmu i ich wymeldowało, co znacznie utrudnia im zdobycie zatrudnienia i paradoksalnie przekłada się niekorzystnie na możliwość spłaty powstałego zadurzenia czynszowego i tworzy szereg innych problemów na drodze administracyjnej w urzędach. Ponadto gmina pozbawiła ich w ten sposób podstawowych prawa obywatelskich jak np. udziału w wyborach powszechnych.
Problemem z którym borykają się najubożsi nowosolanie jest również sukcesja zadłużenia. Każde dziecko mieszkające u zadurzającego się lokatora z chwilą urodzenia współ odpowiada za powstające zadłużenie czynszowe. Gdy osiągnie 18 lat, dług i odsetki które od niego narosły już jest tak duży, że jego spłata przestaje być możliwa. Nie może się wówczas ubiegać o lokal komunalny i pozostaje mieszkańcem konteneru lub jednego z domów socjalnych. Nie może też wziąć kredytu, ani kupować na raty, a każde legalnie zarobione pieniądze przekraczające stawkę minimalnego wynagrodzenia za pracę zabiera komornik. Zdarza się iż w domach socjalnych mieszkają obok siebie już trzy pokolenia dłużników.
Choć demonstracja formalnie miała rozpocząć się o godz. 12:00, to. już od godz. 8:30 uczestnicy z całej polski zbierali się w domu państwa Ostrowskich – nowosolan, którzy od wielu lat walczą z gminą o dach nad głową i od roku nie dają się wyeksmitować gminie.
70 osobowa grupa manifestantów wyruszyła o godz. 10. Przemierzywszy ul. 9 Maja, docierając do ul. Zjednoczenia manifestanci skręcili w lewo. Dochodząc do najbliższego skrzyżowania demonstranci skręcili w ulicę Muzealną, przy której znajduje się min. siedziba Deutche Banku. Następnie cała grupa z flagami i transparentami, weszła do domu socjalnego, znajdującego się na rogu ul. Muzealnej i Wróblewskiego. Manifestanci, przeciskając się przez klatki schodowe skandowali „Chodźcie z nami!” pukali od drzwi do drzwi i namawiali lokatorów do pójścia wraz z demonstracją. Na zewnątrz część demonstrantów agitowała mieszkańców przez megafon. Część lokatorów zdecydowała się pójść z demonstrantami do kolejnych dwóch bloków socjalnych, inni zapowiedzieli że wstawią się o 12 pod Urzędem Miasta. Wołania tłumu były słyszalne również w znajdującej się budynek dalej wspólnej siedzibie Zakładu Usług Mieszkaniowych i Organizacji Pracodawców Ziemi Lubuskiej. Zdezorientowani urzędnicy wyglądali przez okna, a co odważniejsi wyszli przed gmach. W śród lokatorów podniosły się okrzyki „Złodzieje!”. Manifestacja wzmocniona przez lokatorów z domu przy Wróblewskiego, przeszła następnie ulicami Gimnazjalną, Bankową, Kościuszki do kolejnego domu socjalnego przy ul, Staszica. Tu 90 osobowa grupa, podobnie jak poprzednio, odwiedziła mieszkańców w ich własnym domu. Grupa powiększona o kolejnych lokatorów udała się ul. Staszica. Manifestanci mijając Gedię – jeden z największych nowosolskich zakładów pracy, skandowali „Robotnicy chodźcie z nami!”. Dochodząc do końca ul, Staszica ponad 100 osobowa demonstracja skręciła w ulicę Piłsudskiego. Pochód osiedlowymi uliczkami udał się do trzeciego domu socjalnego, zwanego przez mieszkańców „Piekłem”, gdyż panują w nim najgorsze warunki mieszkaniowe. Tu ku zdziwieniu demonstrantów okazało się że właśnie rozpoczęły się pracę remontowe (stanowiło to jeden z postulatów demonstracji). Demonstracji podbudowani tym sukcesem wrócili ul. Wyspiańskiego na ul. Piłsudskiego i udali się pod Urząd Miasta, łącząc się z oczekującą tam pozostała częścią demonstrantów.
Pierwszym posunięciem połączonych sił protestujących było zlikwidowanie barier oddzielających ich od urzędu miasta i przerwanie kordonu policyjnego. Tłum wdarł się na schody do Urzędu Miasta. „To lekcja Demokracji!” – krzyczał Piotr Ikonowicz z Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej.
– Mieszkam w bloku socjalnym przy ul. Staszica z dwójką niepełnosprawnych dzieci. Byłam 160. na liście oczekujących na inne mieszkanie. Prezydent mnie skreślił, powiedział mi jeszcze w twarz, że mam iść mieszkać pod most – mówiła za schodów urzędu Agnieszka Wyrzykowska.
– Trzy lata temu moje mieszkanie spłonęło. Jestem niepełnosprawna, a nikt przez ten czas mi go nie może wymalować? Za 12 m kw. każą płacić 125 zł. Muszę się myć w zimnej wodzie – opowiada starsza kobieta.
– Mam 600 zł renty i dwoje dzieci. Żona i córki nie pracują. Chcę spokojnie mieszkać i nie martwić się o życie. Niemcy, Holandia czy Ameryka – tam ludzie mają socjal zapewniony. U nas nie! – krzyczy Zbigniew Sandałowicz.
W tym czasie, prezydent Nowej Soli, Wadim Tyszkiewicz uśmiechając się machał do demonstrantów z okna. Dwóm manifestantom, Piotrowi Krzyżaniakowi z OZZ Inicjatywa Pracownicza i Agacie Nosal z Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej, wraz z grupa dziennikarzy pozwolono wejść do urzędu w celu wręczenia prezydentowi postulatów . Demonstranci domagali się:
I. Tworzenia taniego, dostępnego dla każdego Nowosolanina budownictwa mieszkaniowego
II. Zaprzestania wyprzedaży substancji mieszkaniowej gminy prywatnym przedsiębiorcą.
III. Obniżki czynszów za wynajem lokali z zasobu mieszkaniowego gminy (mieszkań komunalnych i socjalnych).
IV. Remontów i modernizacji zasobów mieszkaniowych gminy (remontu domów komunalnych i socjalnych)
V. Umorzenia zadłużeń czynszowych lokatorom, którzy nie posiadają stałych dochodów.
VI. Wstrzymania eksmisji z mieszkań komunalnych, oraz tzw. „rotacji” z lokalu socjalnego do innego lokalu socjalnego.
VII. Ustalenia tytułów najmu dla mieszkańców nowosolskich domów socjalnych.
VIII. Zaprzestania niezgodnych z prawem praktyk utrudniających, a w wielu wypadkach uniemożliwiających zameldowanie się lokatorom domów socjalnych w lokalach w których zamieszkują.
IX. Tworzenia warunków dla powstawania w Nowej Soli przedsiębiorstw zapewniających stałe, dobrze opłacane miejsca pracy, oraz pomoc dla przedsiębiorstw zapewniających stałe miejsca pracy (umowy o pracę na czas nieokreślony)
Prezydent przyjął delegację, na samym wstępie zaznaczając, że nie spełni roszczeń lokatorów. Agata Nosal zwracała uwagę na potrzebę dialogu społecznego miedzy obywatelami, a politykami. Wadim Tyszkiewicz zaprotestowała przeciwko nazywaniu go politykiem (sic!). Stwierdził również, że lokatorzy „sami są winni swojej sytuacji, bo nie chcą podjąć się pracy”.
– A może pan chciał by popracować na moim ogródku? – spytał prezydent Piotra Krzyżaniaka
– Chyba pan jest śmieszny, panie prezydencie. – odpowiedział Krzyżaniak
Prezydent chwalił się osiągnięciami gospodarczymi i „ogromnym” spadkiem bezrobocia podczas jego prezydentury. Delegaci przyznali, że bezrobocie faktycznie spadło, ale brak jest stałych i dobrze opłacanych miejsc zatrudnienia, które pozwoliłyby lokatorom regularne opłacać wciąż wzrastające czynsze. Piotr Krzyżaniak zwrócił uwagę na przypadki łamania prawa pracy w nowosolskich zakładach pracy:
– Nie słyszałem o łamaniu prawa pracy w nowosolskich zakładach pracy, a pan był tam, co pan o nich wie?
– Wiem, że pracownicy ESER nie otrzymali wynagrodzeń na święta. Wiem to od pracowników. Wiem też że nie dojdziemy do porozumienia. Był pan wiceszefem Lubuskiej Organizacji Pracodawców i broni pan status quo pracodawców, a ja jestem związkowcem i bronie status quo pracowników.
– Współczuję panu, tego że jest pan związkowcem.
– Współczuje panu również.
Od tej pory rozmowa toczyła się w atmosferze wzajemnego „współczucia”. Gdy dziennikarze opuścili gabinet prezydenta. Wadmim Tyszkiewicz postanowił przedstawić delegatom indywidualną sytuację kilku z lokatorów:
– Na przykład pani X, mieszka w bloku Y, ma córkę która stoi pod latarnią i czeka na kierowców tirów.
To szokujące stwierdzenie prezydenta wywołało stanowczy protest delegatów. W dalszej części rozmowy Agata Nosal zwracała uwagą na powszechnie przyjęte standardy socjalne w Polsce. Wadim Tyszkiewicz stwierdził, że w wielu wypadkach jedynym skutecznym rozwiązaniem kwestii lokatorskiej jest eksmisja na bruk. Stwierdził również że gmina nie wyremontuje bloków socjalnych. Gdy delegaci przypomnieli mu, że jeden z budynków socjalnych jest właśnie remontowany, prezydent zmienił zdanie i stwierdził, że wyremontuje domy socjalne. Delegacja zaproponowała, manifestujące grupy, przedstawią własny, przedyskutowany z lokatorami projekt budżetu gminy. Wadim Tyszkiewicz, zadeklarował że z chęcią zapozna się z takim projektem.
– Jak projekt będzie gotowy proszę skontaktować się z sekretariatem.
Gdy delegaci o godz. 14 opuścili Urząd Miasta. O godzinie 14.05 formalnie rozwiązano zgromadzenie.
– To nieostatnia demonstracja pod urzędem miasta – zapewniają przedstawiciele lokatorów i zaangażowanych w ich walkę organizacji.
W manifestacji wzięli udział przedstawiciele: Komitetu Społecznego Mieszkańców Domów Socjalnych , Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej, OZZ Inicjatywy Pracowniczej, Młodych Socjalistów, Lewicowej Alternatywy, Ogólnopolskiego Ruchu Narodowego i wielu innych stowarzyszeń.