Jednak dla takich osób jest ratunek. Hotel pani Dorotki, która zdecydowała nieść „ofiarną” pomoc tym ludziom, dając im schronienie. A jak wygląda to schronienie? Odrapane okna i drzwi, budynek był kiedyś otynkowany, ale po tym zostały jedynie ślady zaprawy. W środku tego „ośrodka nadziei” dla eksmitowanych leży porwane gumoleum z lat 70-tych minionego wieku. Ściany zdobi grzyb i brud, a kontakty są powyrywane, mebli niewiele, jedynie łóżka, na których nieustanymi gośćmi są pluskwy. Zapach unoszący się w hotelu, to zapach trupa. Jednak owe niedogodności nie są problemem dla eksmitowanych, którzy wznoszą modły za to, że jest ktoś taki, jak pani Dorotka. Za pobyt osób eksmitowanych płaci gmina, gdy okres życia na koszt podatników się kończy, właścicielka pojawia się w towarzystwie ochroniarzy i dobrym słowem każe wyp…! Ową życzliwość wypowiada pani Dorotka wtedy kiedy chce już kasę od ludzi i tu już się kończy „dobroczynna” działalność. 50 złoty od głowy za każdą dobę. Nic to, że czynsz w tym obskurnym miejscu, który godzi w prawa człowieka i nawet w prawo o ochronie lokatora wynosi miesięcznie około 1500 złotych. Pani Dorota ma dofinansowanie z gmin warszawskich około 100 tysięcy złotych za użyczenie miejsc noclegowych. No i dobrze miasto jest zadowolone i zdrowe polskie, katolickie społeczeństwo również, sprawa umieszczenia roszczeniowych w „humanitarny” sposób jest załatwiona. Problem w tym, że kto tak myśli, może zmienić o tym miejscu zdanie, gdy z nieprzewidzianych dla siebie przyczyn popadnie w długi lub chorobę, potem będzie eksmitowany i wyląduje w hoteliku na Grochowie. Wtedy w oko w oko zmierzy się z panią Dorotką oraz jej gorylami. Oj nie będzie to miłe przeżycie. Może sobie wtedy przypomni, jak nie znając historii ludzi, którzy tu się znaleźli, wyśmiewał ich, poniżał, czując satysfakcję z tego, że należy do lepszej kasty społecznej niż oni. Osobą eksmitowanym należy się szacunek, bo są takimi samymi obywatelami, jak my. Nikt im nie zabrał dowodu osobistego, są nadal w rejestrze danych MSW. No chyba, że nasz szanowny parlament wprowadzi demokrację kastową i kto będzie miał pieniądze, ten będzie obywatelem, kto ich w nadmiarze nie będzie miał trafi pod opiekę takich osób, jak pani Dorota lub gorzej sprzeda się ich, jako niewolników. Już zresztą tak jest. Trafiają tam osoby nie tylko starsze, ale niepełnosprawni czy matki z dziećmi. Tych ludzi miasto traktuje, jak towar i sprzedaje ich pani Dorocie. Hotelik pani Dorotki jest przede wszystkim hotelem robotniczym, gdzie przejezdni mogą skorzystać z uciech niewieścich, wynajmując pokój 25 zł za dobę, nie wiele zważywszy, że przebywają tam tylko parę dni w odróżnieniu od eksmitowanych lokatorów. To robotnicy urządzają tam burdy pod wpływem alkoholu, to u nich interweniuje policja. Pani Dorota chce zaprezentować eksmitowanych, jako jedynie pijaków, którzy zasłużyli na wykluczenie społeczne. Dzięki tym wykluczonym może sobie pani Dorota jeździć po świecie i prezentować focie ze swoich wojaży na swoim facebookowym profilu. Nikt zresztą pani Dorotce nie podskoczy. Ona zna sporo wpływowych osób. Zatem już wiadomo, dlaczego interesik hotelarski z miejscami dla eksmitowanych tak dobrze idzie pani Dorotce.