Prym wiodą powstańczy, a na drugim planie są dopiero budowniczy stolicy

 

 

Jest niesprawiedliwością powszechne celebrowanie powstania, które przynosiło w swoich skutkach totalną zagładę miasta na lewym brzegu Wisły, pomija natomiast zupełnie proces odbudowy oraz wysiłek społeczny towarzyszący temu. Zupełne zapomnienie o latach odbudowy stolicy, służy prawicowej retoryce narzuconej u początków III RP. Z tej ogólnej narracji historii korzystają czyściciele kamienic przy aprobacie niezbyt oświeconego w temacie społeczeństwa, które popiera prawo do własności, w zamian nie otrzymawszy zupełnie nic. Od 1989 roku nie wyszła prawie żadna publikacja o tym monumentalnym dla całego świata wydarzeniu. Władze Warszawy na czele z panią prezydent oddają hołd powstaniu, co do którego zasadności mieli wiele wątpliwości mu współcześni wiele i lekką ręką oddają „spadkobiercą” kamienice, które zostały odbudowane potem i zmęczeniem wielu ludzi, a ich dzieci czy wnukowie są dziś wyrzucane na bruk. Bez prawa do jakiegokolwiek lokalu zastępczego czy zamiennego.

 

 

 

Odbudowa stolicy wielu prawicowym działaczom, publicystom oraz klakierom kojarzy się jedynie z masówkami, czynami robotniczymi i podobnymi wydarzeniami z historii Polski lat 1944-1989. Jednak pod propagandową fasadą odbudowy Warszawy, kryło się coś więcej. Ludzie chętnie poświęcali swój czas oraz wysiłek innym, którzy wracali do zniszczonego miasta, wcześniej będąc przez Niemców celowo wysiedleni. Oddanie powojennym budowniczym stolicy, to co należne ze strony władz centralnych oraz warszawskiego ratusza byłoby przyznaniem, że reprywatyzacja w  Warszawie, w takiej odsłonie, jaką mamy teraz nie ma podstaw, nie tyleż moralnych, społecznych i poczucia sprawiedliwości, zobowiązywała do odrzucenia roszczeń potomków dawnych właścicieli lub ich reprezentantów, tzw. czyścicieli kamienic nie tylko przez władze stolicy, ale także sądów oddających bezmyślnie kamienice, skwery, parki i można tak wyliczać w nieskończoność. Problem w tym, że wynosząc jednych kosztem drugich z historii czynimy krzywdę sami sobie. Ponieważ oddajemy owoce pracy naszych dziadków, rodziców tym, którzy chcą na tym zarobić bez większego wysiłku.

Polacy mało wiedzą o odbudowie stolicy z lat powojennej pożogi, chociaż z wielu stron kraju przybywali ludzie, aby pomóc przy odbudowie. Dziś mówi się jedynie o cegłach i rozebranych budynkach, które poszły na odbudowę stołecznego grodu. Brakuje rzetelnej analizy, dyskusji publicznej na temat tego okresu, łatwiej mówić o „sprawiedliwości” oddając rekinom-kamienicznikom ich „własności”, która tak naprawdę do nich nie należała w większości przypadków. Walka z dziką reprywatyzacją, jest walką o pamięć tych, którzy pomimo trudu, znoju  pomagali wznosić stolicę z ruin, nie dla przedwojennej warszawskiej burżuazji i ich dzieci, wnuków czy prawnuków, lecz dla ogółu społeczeństwa, które dziś z kurczącej się przestrzeni publicznej korzystają.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *